Korpus potrzebuje rąk
NATO, idąc do przodu z rozeznaniem zagrożeń, zawsze stawia o dwa kroki za mało. Nie z braku odwagi, ale z wewnętrznej różnicy interesów.
Nie przyłączę się do chóru entuzjastów ustaleń madryckiego szczytu NATO. Owszem, nie zapiszę się też do klubu tych, którzy całkowicie lekceważą postanowienia, jakie tam zapadły. Ale mimo wszystko „najpotężniejszy sojusz wojskowy w historii” stać na jeszcze więcej.